Tym razem w II części „Bałtyku w cieniu wojny hybrydowej” o sabotażu kabli podmorskich i zagrożeniach ze strony dronów morskich USV.
Ponad 95% globalnego ruchu danych: transakcje bankowe, media społecznościowe, przechowywanie danych w chmurze, a nawet łączność wojskowa – przepływa przez sieć około 500 podmorskich kabli ułożonych na dnie mórz i oceanów. Rocznie odnotowuje się średnio 200 przypadków uszkodzeń kabli przez nieumyślne działania ludzkie. To świetne przykrycie dla celowych działań sabotażowych.
W działaniach sabotażowych statystyka jest bratem sabotażu. Jeśli dochodzi od zrywania kabli podmorskich spadającymi kotwicami co jest wynikiem błędu ludzkiego czy nawigacyjnego alb po prostu wynikiem ludzkiej niedbałości czy braku dobrego wyszkolenia. Rosja doskonale historycznie wie jak skuteczny jest sabotaż, a sabotaż statkiem handlowym jest tani, trudny do udowodnienia i daje świetne możliwości maskowania sprawcy. Co więcej jest bardzo trudno udowodnić umyślny charakter działań, które Sabotaż kabli na Bałtyku w 2024 roku i wielokrotne zerwanie podmorskich połączeń Tajwanu pokazują, że nie jest to zagrożenie teoretyczne.
W erze cyfrowej współzależności, pojedyncze zerwanie kabla podmorskiego może sparaliżować państwa, sparaliżować firmy oraz komunikację . Od 2021 roku uszkodzone zostały na Bałtyku m.in. gazociągi Nord Stream, Nord Stream 2 i Balticconnector, a od października 2023 r. – co najmniej 11 kabli podmorskich. Sami Finowie w 2024 roku odnotowali 4 próby podejrzanego wleczenia kotwicy w okolicach gdzie przebiegają ich kable podmorskie.
Naprawę Balticconnectora, uszkodzonego przez chiński statek MV Newnew Polar Bear, oszacowano na 35 mln euro, a kabla energetycznego EstLink2 – na ok. 60 mln euro.
Przeczytaj więcej: