Ostatnie wydarzenia związane z trzykrotnym atakiem roju dronów na pływający pod banderą japońską tankowiec MT MERCER STREET w odległości 152 mil morskich od wybrzeży Omanu w wyniku którego zginęło dwóch członków załogi pokazuje, że zagrożenie nie dotyczy jedynie jednostek pływających głównych bohaterów trwającego tam od wielu lat konfliktu: Arabii Saudyjskiej, Iranu, Jemenu, milicji Huti czy nawet Izraela ale także jest poważne dla załóg innych pływających w tamtym rejonie statków. Śmierć dwóch marynarzy narodowości rumuńskiej i brytyjskiej jest tego najlepszym przykładem. Choć w rejonie śmiertelnego ataku dochodziło już wcześniej od 2015 roku do wielu ataków na statki z wykorzystaniem dronów nigdy sytuacja nie była tak poważna żeby w wyniku eksplozji zrzucanego improwizowanego ładunku wybuchowego IED śmierć poniósł kapitan i członek uzbrojonego zespołu bezpieczeństwa statku. Realizujący zadania związane z ochroną statku przed piratami. Powyższe pokazuje, że w rejonach Morza Czerwonego zagrożeniem dla pływających w tamtym rejonie statków i pływających na ich burtach marynarzy są nie tylko piraci somalijscy ale także drony wybuchowe wykorzystywane najczęściej przez milicję Huti. O tym, że w rejonie dochodzi do ataków na statki stron niezaangażowanych bezpośrednio w konflikt świadczyć może również przykład ataku na turecki statek MV ICE INEBOL, który w maju 2018 roku został ostrzelany rakietami około 70 mil morskich od wybrzeży Jemenu. Pocisk trafił w statek i eksplodował w jego wnętrzu. Na szczęście załoga miała więcej szczęścia niż załoga MT MERCER STREET i nie tylko nikt nie zginął ale także nikt z marynarzy nie odniósł ran.
Gorąca sytuacja na Płw.Arabskim.
Od wielu lat trwający konflikt pomiędzy Królestwem Arabii Saudyjskiej i Islamską Republiką Iranu, a także nieudane ataki Saudów na Jemen z odwetem Huti nie tylko w obronie swojego terytorium ale także w działaniach ofensywnych wymierzonych przeciwko Rijadowi spowodowały napięcie sytuacji w regionie. Gdy Saudowie w odwecie za ostatni ostrzał rakietowy lotniska w nadmorskim Dżizan, wysłali ekspedycję karną na Huti w sile brygady brygada al-Fateh liczącej 1100 żołnierzy wróciło do domu jedynie 100 ludzi gdyż reszta zginęła lub został wzięta do niewoli.
Potem we wrześniu 2019 roku Huti mieli dokonać skutecznego ataku z użyciem dronów na saudyjską rafinerię Abqaiq (w Bukajk) oraz instalacje na polu naftowym Aramco w Khurais i Abqaiq. W konsekwencji ataku wyłączono połowę krajowej produkcji ropy naftowej na 14 dni i doszło do spadku światowej produkcji ropy naftowej aż o 5 %. Nie tylko konsekwencje gospodarcze ataku Huti zadziwiły Saudów ale także fakt, że atak został przeprowadzony na obiekt odległy o prawie 1000 km od granic Jemenu. Co wskazywało, ze użyta broń przekracza szacowane możliwości posiadanego przez Huti sprzętu i uzbrojenia. Część z nich miała nadlecieć na atakowane obiekty nie z południa ale od wschodu i północnego-zachodu czyli z kierunku Iraku i Iranu pokonując także przestrzeń powietrzną Kuwejtu. Ponownie Saudowie wysłali do Jemenu swoje wojska. Tym razem trzy brygady. Siły Saudów wkraczały w zastawiane przez Jemeńczyków pułapki w górzystym granitowym terenie. Pomimo wsparcia lotnictwa Saudowie, nie byli w stanie pokonać zaprawionych w boju północno jemeńskich górali. W tej ekspedycji miało zostać zabitych ponad 500 żołnierzy saudyjskich a do niewoli trafiło 2500 kolejnych niszcząc całkowicie trzy kolejne brygady Saudów. Działania rebeliantów Huti na morzu i zagrożenie dla żeglugi. Zachodnie wybrzeże Jemenu, które jest częściowo kontrolowane przez Huti, a także Morze Czerwone, Zat. Adeńska i wreszcie „wąskie gardło żeglugowe” SLOC – Cieśnina Bab El Mandeb, którą przepływa dziennie tankowcami od 3,3 do 4,8 mln baryłek ropy były miejscami w zasięgu Huti w których utrudnienie żeglugi i komunikacji było dla Rijadu i płynących z ropą ropę tankowców uciążliwe. Huti skwapliwie to wykorzystali atakując okręty i statki Arabii Saudyjskiej z wykorzystaniem posiadanego przejętego wyposażenia od jemeńskiej marynarki wojennej systemu rakietowego C-801 oraz min magnetycznych. Nie pogardzili także skuteczną wobec statków taktykę sąsiadów działających w tamtym rejonie -piratów somalijskich. Ostrzeliwali statki z RPG z pokładów szybkich motorówek. Potem Huti z wielkim powodzeniem sięgnęli po głównego bohatera niniejszego artykułu jednostki bezzałogowe. Sięgnęli po wysoce skuteczne samobójcze drony pływające i latające. Huti znowu konstruowali swoje drony samodzielnie nie mając nie tylko zaplecza technicznego ale także naukowego by dokonywać tego typu konstrukcji. W zatrzymanych dronach przez siły koalicji Saudyjskiej które nie ukończyły z sukcesem swoich misji znajdowano podzespoły i elementy produkcji irańskiej co potwierdzało i tak całkowicie pewną tezę skąd pochodziło wsparcie techniczne i naukowe dla działań Huti. Co więcej w 2017 roku na Morze Czerwone wpłynął irański MV SAVIZ, który miał rzekomo wejść na mieliznę na erytrejskich wodach terytorialnych. Siły saudyjskie potwierdziły, że w rzeczywistości MT SAVIZ był wykorzystywany jako okręt rozpoznania radiotechnicznego oraz baza dla jednostek specjalnych sił irańskich, a dodatkowo miał wspierać działania Huti na morzu. Statek został uszkodzony przy użyciu miny (prawdopodobnie podłożonej przez izraelskich komandosów), a jego dalsze pozostawanie w rejonie zagrażało bezpieczeństwu załogi.
Od 2015 roku w wyniku ataków Huti z wykorzystaniem rakiet i dronów uszkodzono m.in. następujące jednostki:
• statki: Saudyjskie VLCC ABQAIQ i VLCC ARSAN, turecki MV INCE INCEBOLU, izraelskie: MV HELIOS RAY, MV CSAV TYNDALL, MV HYPERION RAY oraz MV LORI•
okręty: okręty koalicji (emiracki HSV-2 Swift, Fregatę saudyjską Al-Madinah w wyniku ataku zginęło dwóch członków załogi i trzech zostało rannych, amerykańskie okręty USS Mason (DDG-87) i USS Nitze (DDG-94) •
W różnych punktach Bab al-Mandab Huti wpuszczali dryfujące miny stanowiące zagrożenie dla żeglugi. W samym tylko 2017 roku na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej znaleziono 44 miny morskie, a w 2020 roku już 164 miny z których cztery zostały zdetonowane na statkach handlowych• W dniu 16 czerwca 2017 r przeprowadzili nieskuteczny atak za pomocą samonaprowadzającego się wybuchowego drona Shark-33, na saudyjską platformę wiertniczą w Jizan.
Śmiertelny atak roju dronów na pływający pod banderą Liberii japoński tankowiec MT MERCER STREET.
W lipcu 2021 roku trzykrotnie zaatakowany został przez drony MT MERCER STREET który wypłynął z Dar es Salaam w Tanzanii 21 lipca i zmierzał do Fujairah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w okolicach Omanu. Pierwszy atak miał miejsce 29 lipca br. o godzinie 07 00 UTC i nastąpił 86 mil morskich na południowy wschód od portu Al Duqm w Omanie.
Później poinformowano o drugim także nieskutecznym ataku o 23 40 UTC (według innych źródeł atak miał nastąpić o 18 00 UTC), który miał miejsce 152 mil morskich od Al Duqm. W przypadku pierwszego ataku dron miał „wystrzelić flary” w kierunku statku. Flary miały wpaść do wody nie trafiając w jednostkę. Co do drugiego ataku nie przekazano szczegółów i jego charakter pozostaje niejasny. Załoga bezskutecznie wzywała pomoc i potem doszło do trzeciego ataku. W konsekwencji tego ostatniego ataku doszło do wybuchu na statku i wypalania w nim dziury w nadbudówce o długości 2 metrów. MT MERCER STREET z 27-osobową załogą, składająca się z obywateli rumuńskich, rosyjskich, chińskich, ukraińskich, filipińskich, gruzińskich i indyjskich. W ataku zginęły dwie osoby. Obywatel Rumunii będący członkiem załogi i Brytyjczyk będący członkiem uzbrojonego zespołu ochrony statku z brytyjskiej firmy Ambrey Risk. MT MERCER STREET jest obsługiwany przez Zodiac Maritime, londyńską firmę należącą do izraelskiego Eyal Ofer, miliardera, magnata nieruchomości i żeglugi oraz filantropa. Analitycy wskazują, że powyższy atak jest dziełem Iranu przy wykorzystaniu Huti, którzy przyznali się do niego mógł dotyczyć jeszcze jednego ważnego gracza w tamtym rejonie Izraela i mógł był elementem „Wojny cieni” pomiędzy Izraelem i Iranem w walce która trwa z przerwami przez prawie całe stulecie. Warto dodać, że tego samego dnia gdy został zaatakowany MT MERCER STREET doszło także do ataku drona na inny tankowiec w pobliżu portu Jizan na Morzu Czerwonym w Arabii Saudyjskiej. Według świadków zdarzenia UAV uderzył w MT ALBERTA, ale nie doszło do żadnych znaczących szkód i nie zgłoszono żadnych ofiar. Izraelski minister spraw zagranicznych Yair Lapid napisał po ataku w dniu 30 lipca na Twitterze, że rozmawiał z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Dominikiem Raabem o „potrzebie ostrej reakcji” na atak, chociaż powstrzymał się od bezpośredniego obwiniania Iranu.„Iran to nie tylko problem izraelski, ale eksporter terroryzmu, zniszczenia i niestabilności, które dotykają cały świat” – napisał Lapid. „Nigdy nie możemy milczeć w obliczu irańskiego terroryzmu, który szkodzi również wolności nawigacji”.
Materiał dowodowy i badanie wypadku na MT MERCER STREET.
Konflikty w Syrii i Iraku spowodowały szerokie wykorzystanie latających dronów w operacjach lądowych. Wykorzystywano je do misji wywiadowczych, monitorowania sytuacji na polu walki, namierzania celów i ich rozpoznania. Ofensywa w Mosulu sprawiła, że ten rodzaj wojny prowadzonej przez bezpilotowe aparaty latające wzniósł się na niespotykany dotąd poziom. Obie strony wykorzystywały drony jako platformę ISTAR – Intelligence, Surveillance, Target Acquisition And Reconnaissance – rozpoznanie, obserwacja, wskazywanie obiektów uderzeń i rozpoznanie pola walki. Dodatkowo drony stały się także platformą do przenoszenia improwizowanych ładunków wybuchowych (IED). Państwo Islamskie IED wyposażało nie tylko wojskowe, przemysłowe ale także komercyjne drony w ładunki wybuchowe wykorzystując specjalne chwytaki ze zwalniakami, które potrafiły zrzucać ładunek nad pozycjami przeciwka ale także w proste chwytaki do kubków w których znalazły się IED. Podobne doświadczenie w wykorzystaniu dronów ma także Iran i Huti.Ekspercki zespół śledczy z lotniskowca USS Ronald Reagan odkrył, że MT MERCER STREET był celem ataków trzech dronów, z których jeden zdołał uderzyć w statek, zabijając kapitana i członka zespołu bezpieczeństwa.Dwa nieudane wybuchowe ataki dronów zostały zgłoszone przez załogę statku wieczorem 29 lipca 2021 roku. Śledczy znaleźli na statku niewielkie szczątki co najmniej jednego z bezzałogowych statków powietrznych (UAV), które załoga wydobyła po ataku z wody. Grupa ekspertów ustaliła, że rozległe uszkodzenia MT MERCER STREET będące wynikiem trzeciego ataku drona przynoszącego Ładunek wybuchowy do którego doszło tóry został przeprowadzony 30 lipca 2021 roku. Ten UAV musiał zostać załadowany materiałem wybuchowym klasy wojskowej na bazie azotanu. Wybuchowe testy chemiczne zidentyfikowały użyty materiał wybuchowy jako RDX (heksogen). Co jednoznacznie wskazuje, że dron został skonstruowany tak by zniszczyć cel i zadać obrażenia lub zabić siłę żywą. Centralne Dowództwo USA CENTCOM przeprowadziło także dodatkową analizę szczątków drona w swojej siedzibie Piątej Floty w Manamie w Bahrajnie, a następnie w krajowym laboratorium USA. Eksperci amerykańscy doszli zgodnie do wniosku na podstawie materiału dowodowego, że dron, który został użyty do ataku na tankowiec był wyprodukowany w Iranie. Co oczywiście w żaden sposób nie zaprzecza i nie przesądza, że atak mógł zostać przeprowadzony przez jemeńskich rebeliantów Huti, którzy także z powodzeniem wykorzystują sprzęt i drony irańskie do swoich działań oraz ataków na statki i okręty koalicji . Dowody z badań zostały udostępnione brytyjskim i izraelskim ekspertom od materiałów wybuchowych, którzy zgodzili się z ustaleniami amerykańskimi.Raport USA CENTCOM zawierał zdjęcia irańskich dronów wraz z fragmentami szczątków znalezionych na tankowcu, takimi jak fragment skrzydła i elementów wewnętrznych, które podobno są prawie identyczne z wcześniej zebranymi próbkami dronów wykorzystywanych przez Iran i Huti.Dron użyty do ataku miał być typem urządzenia jakie po raz pierwszy było wykorzystywane przez irańskich Strażników Rewolucji Islamskiej w 2014 roku. Potem maszyny tego typu były dostarczone rebeliantom Huti i były użyte w atakach na Arabię Saudyjską w 2019 roku. Identyfikacja została oparta na pozostałościach wybuchowych i fragmentach drona odzyskanych przez członków załogi przez co wydaje się być wysoce wiarygodna.Natomiast Iran odnosząc się do zdarzenia i śmierci marynarzy zaprzeczył, że brał udział w ataku na japoński statek pod banderą Liberii, mimo że został obwiniony przez Izrael, USA i Wielką Brytanię.CENTCOM opublikował swój raport dzień po tym, jak G7 potępiła Iran w piątek, a Rada Bezpieczeństwa ONZ przeprowadziła dyskusję na temat ataku. Tego samego dnia gdy został zaatakowany MT MERCER STREET doszło także do ataku drona na inny tankowiec w pobliżu portu Jizan na Morzu Czerwonym w Arabii Saudyjskiej. Według świadków zdarzenia UAV uderzył w MT ALBERTA, ale nie doszło do żadnych znaczących strat.
Obecnie profil ryzyka dla statków handlowych przepływających przez Zatokę Perską, Zatokę Omańską, Zatokę Arabską i Morze Czerwone pozostaje wysoki, a bezsprzecznie zagrożenie w omawianym rejonie dla statków uprawiających żeglugę jest duże, a możliwości wykrycia ataku dronem przez członków załóg są niewielkie tak jak i możliwość przeciwdziałania atakowi UAV przenoszącemu ładunek wybuchowy gdyż załogi statków handlowych nie posiadają w chwili obecnej radarów, sonarów oraz jammerów i neutralizatorów, które są urządzeniami kosztownymi i zapewne niezbyt szybko jeśli nawet byłaby taka potrzeba znajdą się na pokładach statków.
Sebastian Kalitowski, Zdj. po ataku na MT MERCER STREET- US CETCOM